No, cholera jasna – czyż to moja wina, że ruletka historii wylosowała mi miejscówkę w tym czasie i przestrzeni?!
Rozumiem, że zdecydowana większość obywateli ma awersję do historii, pogłębianą dodatkowo przez wielu nieodpowiedzialnych historyków, walczących o własne stołki, granty, czy poczucie spełnienia misji.
Historia, jest jednak o wiele prostsza do ogarnięcia, bo od wieków jest wciąż taka sama. Żeby ją zrozumieć, wcale nie trzeba wykuwać dat i szczegółów, wystarczy spojrzeć na nią „globalnie”:
Najpierw tworzą się elity, te zaczynają wykorzystywać słabszych, po czasie wśród tych drugich rośnie poczucie krzywdy, które w końcu przeradza się w bunt. Dochodzi do rewolucji, gdzie zawsze hasłami przewodnimi są „sprawiedliwość społeczna”, „równe szanse”, itp. Następuje zmiana warty, po czym powstają nowe elity, te też wpadają w sidła władzy i korupcji. Zazwyczaj zwyciężają jednostki (są wszędzie i zawsze), dla których najważniejsze jest własne dobro. I znów w koło Macieju.
Dzieje się tak, bo ludźmi rządzą popędy i chciwość, a nie-elity udają ślepotę, z wygody i lenistwa.
Gdy się budzą, zazwyczaj jest już za późno. W taki własnie sposób doszło do rewolucji w Rosji, która rozlała się na pół Europy, czy nawet świata. I – pomijając jej zasadność oraz rozdźwięk pomiędzy ideami, a rzeczywistością – czyż to wina ludzi, którymi przyszło żyć w XX wieku w Polsce, że oberwali rykoszetem? To działa jak sinusoida, wciąż tak samo, wciąż losowo – jednostki nie mają na to większego wpływu.
Przecież to nie statystyczny Polak zdecydował jaki będzie układ sił w Europie po wojnie.
Czyli co, wszyscy mieli sobie strzelić w łeb, gdy – w wyniku błędów naszych władz oraz hipokryzji tuzów świata – zdecydowano, że Polska będzie po niewłaściwej stronie muru? A może jednak mieli zrobić to, co większość uczyniła – próbować żyć uczciwie i godnie, na ile warunki pozwalają? I teraz ktoś, kto nie zna (lub udaje) historii, kto nie dokonał niczego dobrego, kto otrzymał od losu szansę na „odegranie się” za swoje niekompetencje, ma czelność pozbawiać mnie poczucia godności? Przecież również w PRLu zdecydowana większość społeczeństwa próbowała żyć, oczywiście pomijając typowych sadystów, tudzież inne warchlaki. Choć, nawiasem mówiąc, mam nieodparte uczucie, że teraz jest ich jeszcze więcej. I, że najwięcej tych, którzy właśnie wtedy czynili tak, że teraz chcą to „zakrzyczeć”.
Mało tego – Polska jest bodaj jedynym przypadkiem w historii ludzkości, gdzie udało się dokonać transformacji bez przelewu krwi. I co, zrobił to Bush, czy może jednak Polacy, w swej sile i – wyjątkowym jak na nas – zjednoczeniu? Zjednoczeniu po każdej ze stron, bo nie byłoby to możliwe bez wzajemnej akceptacji i współpracy. Nie bezkrwawo. Tylko totalny ignorant może myśleć inaczej, a totalny hipokryta może go w tym utwierdzać!
Jak wielu z Was, Szanowni Czytelnicy, i mnie przyszło dorosnąć w tej rzeczywistości. Owszem, każdy z nas mógł zostać totalnym buntownikiem i żyć z tego, co zajuma. Jednak, dla większości z nas to byłoby po prostu nie fair. Tak więc, jaki mieliśmy wybór? Rozwijać się, starać się żyć uczciwie wobec innych i samych siebie. Ja żyłem godnie, nikomu krzywdy nie robiłem i starałem się zdziałać tyle dobrego, ile byłem w stanie i na ile pozwalały okoliczności. Przypuszczam, że większość z Was również. Dlatego, pozwólcie proszę, że wykrzyczę to w imieniu własnym i zapewne wielu z Was:
Odpindolcie się od ludzi, którym przyszło żyć w PRLu! Szczególnie od tych, którzy nie skrzywdzili innych! I, jeszcze szczególniej Wy, którzy w dużej mierze byliście wówczas tymi krzywdzącymi i/lub nieudacznikami, bądź jesteście ich następcami!
To, że przyszło nam żyć w PRL nie znaczy, że jesteśmy gorsi, warci zapomnienia lub pomówień! Nie wszystko było złe, wręcz przeciwnie – tylko niektóre rzeczy były złe, a nasze pokolenie zrobiło bardzo wiele dobrego i zasługuje na szacunek! Należy o tym pamiętać, a następne pokolenia uczyć prawdziwej historii!
Amen, Howgh, Inszaallah, Deo volente, czy Jeb! – jak kto woli 😉
0 komentarzy